Niedawno pojawiła się nowa, trzecia odsłona bety systemu iOS, tj. wersja 7.1. Kolejny raz, zmiany w interfejsie wywołały morze komentarzy. W owy morski akwen wlało się również wiele wiader pomyj, ponieważ sporej ilości osób zmiany (mówiąc delikatnie) nie przypadły do gustu.

Nie będę bronił Apple w tej kwestii. Pomysł zmiany interfejsu spodobał mi się, choć potrzebowałem na to trochę czasu. System potrzebował odświeżenia. Oczywiście są elementy, które wołają o pomstę do nieba, np. ikony aplikacji czy niektóre przyciski dialera. Dlatego też przestałem zwracać uwagę na zmiany w systemie. Są one komentowane przez masę ludzi, szczególnie w ostatnich dniach. Mnie jednak zupełnie nie ruszają. System przestał mi się podobać jako całość, właśnie przez te drobiazgi. Stąd też, kolejne mieszanie w wielkościach czy kształcie przycisków przyjmuje bez emocji.

Powyżej znajduje się screen pokazujący jak wyglądały poszczególne części iOS 7, w kolejnych jego wersjach. Po pojawieniu się walcowatych przycisków odbioru połączenia wypełnionych gradientami, rozgorzała dyskusja na twitterze. Jednej osobie się to bardzo spodobało, drugiej nie. I tutaj dochodzę do końca swojej opinii. Apple mówi, że design został spłaszczony. Moim skromnym zdaniem gradienty tworzą przestrzeń i stoją w sprzeczności z ideologią "flat design". To właśnie one widnieją jako cienie puszczane przez grafiki, które spotykamy na ekranach naszego komputera. Jeśli używamy do czegokolwiek efektu typu emboss, to również można dostrzec tworzące się gradienty. W iOS 7.1b3 Apple dolało kolejne wiadro niespójności do akwenu. Nie muszę chyba pisać, że mi się to nie podoba... szczególnie dlatego, że już mnie to nie obchodzi. ;)

Źródło grafiki: https://twitter.com/Sentry\_NC/status/420772731987034113

Obserwuj @marcinhinz